Ekwador: pociągiem szlakiem wulkanów [GALERIA]

Ekwador: pociągiem szlakiem wulkanów [GALERIA]

Czasy świetności kolei żelaznej na kontynencie południowoamerykańskim już dawno minęły. W większości krajów Ameryki Łacińskiej ten środek transportu pełni jedynie marginalną rolę, ustępując miejsca autobusom i samolotom. Są też kraje, w których pociągiem można się przejechać wyłącznie w celach turystycznych. Tak jest właśnie w Ekwadorze, gdzie kursuje wiele pociągów tematycznych, zabierających turystów na pełne wrażeń wycieczki w najpiękniejsze zakątki kraju. Jednym z takich pociągów jest „Tren de los Volcanes”, oferujący jednodniową wycieczkę aleją słynnych wulkanów.

Podróż pociągiem to nie tylko niezapomniane wrażenia z przepięknych widoków zza okien wagonu, ale też możliwość poznania historii, kultury i kuchni Ekwadoru. W programie oprócz podziwiania majestatycznych wulkanów przewidziano także część artystyczną, wizytę na miejscowej farmie, oraz taniec z diabłami.

Wielka przygoda zaczyna się na przedmieściach Quito, na dworcu Chimbacalle. Zabytkowy dworzec zbudowany w 1908 roku znajduje się na wysokości 2850 m n.p.m. O świetności kolei w Ekwadorze przypomina tu mini muzeum i wielki mural z wizerunkiem prezydenta Garcíi Moreno, który w 1873 roku zainicjował budowę dróg żelaznych w kraju równika. Skład zestawiony jest z lokomotywy spalinowej i czterech wagonów, w tym wagonu barowego. Nowoczesna i nietypowa lokomotywa prowadząca z trzema zestawami kołowymi została wyprodukowana i dostarczona w 1992 roku do Ekwadoru przez firmę Alstom. Bezprzedziałowe, klimatyzowane wagony zbudowano w 2014 roku w Hiszpanii. Wyposażone są w duże okna do podziwiania wyjątkowych widoków, a pasażerowie mają do dyspozycji skajowe, dosyć wąskie fotele i duże drewniane stoliki.

Tren de los Volcanes pokonuje dystans 59 km. Porusza się po wąskim torze o prześwicie 1067 mm z maksymalną prędkością 40 km/h. Podróż w jedną stronę trwa 3 godziny.

Odjazd ze stacji Chimbacalle jest punktualnie o godz. 8:15. Pasażerów z głośnika wita przewodnik, przedstawiając z imienia i nazwiska całą obsługę, w tym maszynistę i pomocnika. Pierwsza etap podróży to jazda przez biedne przedmieścia Ekwadorskiej stolicy. Pociąg przeciska się przez rudery i ponure blokowiska obwicie okraszone słynnym na całym świecie graffiti. Zza okien wagonu możemy oglądać życie uliczne ubogich dzielnic, biedę ale i pozornie szczęśliwych mieszkańców slumsów. Skład cały czas eskortowany jest przez pracowników kolei, podążających w jego śladzie na motocyklach.

Po wyjeździe z aglomeracji stan infrastruktury poprawia się, pociąg nabiera prędkości wijąc się ostrymi łukami w dół. O godzinie 9:25 skład dociera do stacji Tambillo, leżącej na wysokości 2760 m n.p.m. Tutaj jest pierwszy, trzydziestominutowy postój. Na stacji działa bufet, oferujący kawę i lokalne przekąski, oraz sklep z pamiątkami. Można zakupić między innymi rękodzieła – magnesy i talerzyki porcelanowe z motywami kolejowymi.

Dalsza część podróży to mozolna wspinaczka i zmiana krajobrazu. Pociąg przemierza zielone szlaki wśród hacjend, farm, plantacji aloesu i drzew eukaliptusowych. To też najważniejszy etap podróży słynną Aleją Wulkanów, gdzie można podziwiać największe góry Ekwadoru, w tym słynny, wciąż czynny wulkan Cotopaxi, jeden z największych na świecie o wysokości 5897 m n.p.m.

Przez całą podróż pasażerom towarzyszy puszczana z głośników muzyka etniczna, a na monitorach można śledzić informacje o trasie pociągu, wysokości poszczególnych punktów wycieczki i rzecz jasna o wulkanach i ich historii. Amatorzy małej czarnej mogą wstąpić do wagonu barowego na aromatyczne espresso lub mate de coca, czyli naparu z liści koki. Ten specyfik jest pomocny w zwalczaniu choroby wysokogórskiej.

O godzinie 11:15 Tren de los Volcanes dociera do stacji docelowej El Boliche w prowincji Cotopaxi, leżącej na wysokości 3547 m n.p.m. Tu dla pasażerów przewidziano część rekreacyjną na łonie natury.

W programie jest piesza wycieczka przez deszczowy las, który kryje drzewa liczące aż 2000 lat, a następnie bliskie spotkanie z miejscową fauną. Można pogłaskać pasące się lamy i alpaki i dowiedzieć się od przewodnika, że suszone odchody tych zwierząt są doskonałym materiałem do palenia w piecach. Przy odrobinie szczęścia oczom turystów ukażą się też żyjące w tych rejonach pumy. Zdarzały się przypadki pogoni tych drapieżników za jadącym pociągiem.

O godzinie 12:30 pociąg wyrusza w drogę powrotną. Zanim jednak dotrze do Quito najpierw zatrzyma się na stacji Machachi (3089 m n.p.m.), gdzie na pasażerów czekają kolejne atrakcje. Goście witani są na stacji przez miejscowych mieszkańców przebranych w ludowe stroje. Program artystyczny składa się z tradycyjnych tańców i piosenek.

Następnie pasażerowie mają możliwość zwiedzania miejscowej farmy i delektowania się przysmakami tradycyjnej kuchni Ekwadorskiej. Jednym z bardziej znanych dań jest pieczona świnka morska, na którą jednak decyduje się niewielu przybyszy z Europy.

Po dwóch godzinach relaksu o godzinie 15:30 pociąg odjeżdża do Quito. Ostatnią niespodzianką jest atak diabłów w pociągu, porywających pasażerów do Diablady. Diablada to tradycyjny taniec z Ameryki Południowej pochodzący z andyjskiego Altiplano. Charakteryzuje się maskami i strojami diabła noszonymi przez tancerzy. Taniec jest mieszaniną tradycji teatralnych Hiszpanów i andyjskich obrzędów religijnych.

O godzinie 17″30 na dworcu Chimbacalle w Quito kończy się pełna emocji i przygód wycieczka pociągiem „Tren de los Volcanes”.

Pociąg kursuje przez cały rok w każdy piątek, sobotę i niedzielę. Bilet na przejazd tam i z powrotem kosztuje 60 USD (ok. 250 zł).