PKP Intercity zatrudnia blisko 2500 kobiet

PKP Intercity zatrudnia blisko 2500 kobiet

W PKP Intercity obecnie zatrudnionych jest 2 470 kobiet, to o ok. 15% więcej niż 2017 roku. Najwięcej Pań zatrudnionych jest w obszarach związanych z obsługą pasażerów: w kasach pracuje 476 kobiet, a w drużynach konduktorskich – 728 (425 jako konduktorka i 303 jako kierowniczka pociągu).  W ostatnich latach przewoźnik obserwuje wzrost liczby kobiet wykonujących zawody, które jeszcze niedawno wydawały się typowo męskimi pracami.

Obecnie w PKP Intercity na stanowisku maszynisty taboru pracuje 7 kobiet, rewidenta taboru – 2, elektromontera – 15, zwrotniczego – 9, specjalisty mechanika – 3, specjalisty operatora – 3, mistrza – 11. Ponadto to kobieta zarządza największą stacją postojową w Polsce na warszawskiej Olszynce Grochowskiej.

Jeszcze kilka lat temu widok kobiety prowadzącej pociąg dalekobieżny, wykonującej prace rewidenta czy naprawiającej składy na warsztacie był niemożliwy. Na szczęście to się zmienia i cieszy nas, że coraz więcej Pań podejmuje pracę na kolei, nie tylko w kasach, drużynach konduktorskich czy stanowiskach biurowych, ale także w zawodach technicznych. Dziś kobiety świetnie sobie radzą w zawodzie elektromontera, rewidenta czy mechanika – mówi Marek Chraniuk, prezes zarządu PKP Intercity.

Pierwsza kobieta na stanowisku maszynistki prowadzącej pociągi dalekobieżne została zatrudniona w PKP Intercity w 2017 roku. Dziś zawód ten wykonuje 7 kobiet – 2 z sekcji łódzkiej, 4 z sekcji warszawskiej i 1 z krakowskiej. W ich ślady idzie kolejnych 8 Pań, które aktualnie są w trakcie szkolenia na świadectwo maszynisty. PKP Intercity przedstawiło historie 3 maszynistek, które opowiadają dlaczego wybrały ten zawód, czy da się go pogodzić z życiem rodzinnym oraz czy łatwo jest się odnaleźć w środowisku typowo męskim.

Jak to się stało, że wybrały Panie ten zawód?

W moim przypadku jest to kontynuacja tradycji rodzinnych, mój tata przez ponad 40 lat był maszynistą. W moim rodzinnym domu, żyło się koleją. Jako dziecko czasem odwiedzałam tatę w jego pracy i pamiętam jak duże wrażenie wywierało na mnie to, że mogłam przez chwilę przebywać w kabinie maszynisty. W tamtych latach, ten zawód był zawodem typowo męskim, nikt nie myślał o tym, że to kobiety mogą prowadzić pociągi. Dlatego też nie sądziłam, że moja kariera zawodowa skieruje się w tę stronę. Ukończyłam studia w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie na kierunku Zootechnik. Pracowałam jako pracownik biurowy, ale ta praca zawsze mnie męczyła i czułam, że nie daje mi ona satysfakcji. Podczas pierwszego urlopu macierzyńskiego znalazłam ogłoszenie o naborze na kurs na licencję maszynisty i wtedy dowiedziałam się, że kobiety również pracują na tym stanowisku. Pomyślałam wtedy, że może warto spróbować spełnić marzenia. Po zdaniu egzaminu, przyszła pora na kolejny etap, czyli zdobycie świadectwa maszynisty. Złożyłam swoją aplikację do PKP Intercity i zostałam zakwalifikowana na kurs. W trakcie mojego szkolenia urodziłam drugie dziecko. W chwili obecnej spełniam się nie tylko na płaszczyźnie rodzinnej ale i zawodowej. Czuję, że to właśnie ta praca daje mi radość i spełnienie – wyjaśnia Aleksandra Chałuś, maszynistka z warszawskiej sekcji.

Mój tata również był maszynistą, więc temat kolei nie był mi obcy. Jednak ja początkowo chciałam iść w innym kierunku. Chciałam pracować w wojsku i sterować samolotami, dlatego skończyłam Wyższą Szkołę Oficerską Sił Powietrznych w Dęblinie. Gdy zaczęłam szukać pracy, to trafiłam na ogłoszenie na kurs na licencję maszynisty i zainteresowało mnie ono. Postanowiłam spróbować swoich sił. Miałam też wsparcie w postaci taty, który mi kibicował. Zrobiłam wszystkie wymagane kursy, zdałam egzaminy i od 4 lat prowadzę pociągi w PKP Intercity. Lotnictwo nadal jest moją pasją, zwłaszcza fotografia lotnicza, ale zdecydowałam się na pracę maszynistki i nie żałuję, bo sprawia mi ona dużo przyjemności – mówi Karolina Lewandowska z sekcji w Łodzi.

Moja historia jest inna. Nie miałam nikogo w rodzinie kto był związany z tą branżą. Pomimo to, od dziecka interesowały mnie pociągi. Dużo podróżowałam koleją, dojeżdżałam nimi do szkoły, wnikliwie  przyglądałam się pracy maszynistów. Niestety, w tamtym czasie zawód ten nie był popularny wśród kobiet. W związku z tym zdecydowałam wykształcić się w innym kierunku. Ukończyłam studia na Uniwersytecie Łódzkim na kierunku Międzynarodowe Stosunki Gospodarcze i wyjechałam za granicę, by poszerzać swoją wiedzę. W Londynie ukończyłam  studia na Clark University oraz studia podyplomowe MBA i pracowałam  w międzynarodowej firmie na stanowisku menedżerskim. Po 11 latach pobytu w Wielkiej Brytanii urodziłam córkę i razem z mężem podjęliśmy decyzję o powrocie do kraju. Pomimo wielu lat pobytu na emigracji i pracy w zupełnie innej branży, pozostał u mnie sentyment do kolei. Postanowiłam rozpocząć proces zdobywania uprawnień pozwalających na prowadzenie pociągów. Uzyskana licencja i świadectwo maszynisty uprawniają mnie od roku do samodzielnego  wykonywania zawodu. Lubię to co robię i cieszę się, że mam taką możliwość. Praca ta daje mi dużo satysfakcji – opowiada Joanna Długosz, z sekcji w Warszawie.

Aleksandra Chałuś

Czy trudno się pracuje w środowisku, gdzie większość pracowników to mężczyźni?

Panowie w naszej sekcji to profesjonaliści i myślę, że naprawdę dobrze nam się współpracuje. Nigdy nie miałam żadnych przykrych sytuacji w pracy i zawsze mogę liczyć na pomoc moich kolegów. W tej pracy nie jest ważna płeć, a wiedza i umiejętność podejmowania szybkich decyzji w sytuacjach stresujących. Poza tym, nie pracujemy w środowisku samych mężczyzn, bardzo często współpracujemy z kobietami na stanowiskach kierowników pociągu, konduktorów, dyspozytorów czy dyżurnych ruchu – mówi Aleksandra Chałuś.

W tym zawodzie dużo większe znaczenie niż płeć mają kompetencje oraz osobowość i myślę, że moi koledzy z pracy też tak na to patrzą. Liczy się to czy ktoś jest opanowany, odporny na stres, ma dobry refleks, umie szybko podejmować decyzje. Ważna jest także umiejętność oddzielenia tego co dzieje się w życiu prywatnym od pracy. Wsiadając do lokomotywy czy do kabiny maszynisty trzeba być w 100 procentach skoncentrowanym na tym co dzieje się na torach i wokół nich. Znam przypadki, gdy mężczyźni rezygnowali z bycia maszynistą, bo okazało się, że nie jest to dla nich praca – dodaje Joanna Długosz.

Joanna Długosz

Czy tę pracę da się pogodzić z życiem rodzinnym?

Oczywiście pogodzenie wszystkiego wymaga bardzo dobrego planowania, ale nie jest niemożliwe. Kiedyś jak mój tata wyruszał w trasę, to wracał następnego dnia. Teraz obiegi pociągów i drużyn trakcyjnych są tak skonstruowane, że codziennie wracam do rodziny. Co prawda o różnych godzinach, ale wracam. Grafik pracy dostajemy z wyprzedzeniem, więc jesteśmy w stanie zaplanować opiekę nad dziećmi, czy podzielić domowe obowiązki, a nawet znaleźć czas na swoje pasje, np. na jazdę na motocyklu – wyjaśnia Karolina Lewandowska.

Praca maszynisty jest pracą zmianową. W związku z tym podstawą jest dobra organizacja oraz zrozumienie członków rodziny. Taki system pracy ma swoje zalety, np. dni wolne w ciągu tygodnia można wykorzystać na załatwienie bieżących spraw. Mam czas na pracę, jak również na życie rodzinne i rozwijanie swoich pasji. Siatkówka, pływanie, bieganie, jazda na nartach doskonale relaksują po ciężkiej pracy – mówi- Joanna Długosz.

Tę pracę można pogodzić z życiem rodzinnym – ja mam dwóch synów i wraz z mężem tworzymy szczęśliwą rodzinę, więc jestem przykładem na to, że można. Oczywiście w moim przypadku zawsze mogę liczyć na pomoc męża oraz rodziny, np. podczas choroby dzieci i ich nieobecności w przedszkolu. Wiadomo, że często trudno zapewnić dzieciom opiekę podczas mojej nieobecności, ale da się to pogodzić. Poza tą pracą równocześnie prowadzę pasiekę, uwielbiam pracę z pszczołami, a także wycieczki rowerowe i wędrówki górskie. Dlatego uważam, że jeżeli są kobiety, które myślą o tej pracy jako o sposobie na życie, to powinny spróbować swoich sił w tym zawodzie – dodaje Aleksandra Chałuś.

Karolina Lewandowska